sobota, 20 lutego 2010

wiosna tuż tuż

No i luty ma się powoli ku końcowi. temperatury już na szczęście częściej na plusie i rytuał porannego skrobania szyb samochodowych praktycznie odszedł w niepamięć. Śniegu wyraźnie ubyło, w ogrodzie spod bieli zaczyna się wynurzać płotek, wcześniej na tyle zasypany że w sumie nie było wiadomo w którym miejscu się znajduje. Również ptaki zupełnie inaczej się zachowują, rzadziej zaglądają do karmników, za to śpiewem uparcie przywołują wiosnę. Tej zimy sporo różnych gatunków odwiedzało karmniki. Pod względem ilościowym królowała sikorka bogatka, tylko raz zaobserwowałem modraszkę, częstym gościem były mazurki, kulczyki, kosy, pod koniec zimy pojawiły się sójki, zwłaszcza na karmniku który wisiał w większej odległości od budynków.
Aby patrzeć jak przylecą bociany, dzikie gęsi i żurawie. W zeszłym roku znalazłem miejsce gdzie odbywa się żurawi sejmik, mam nadzieję że w tym roku przywiozę stamtąd kilka rolek materiału.
Nie ma co ukrywać, chyba wszyscy stęskniliśmy się za takimi widokami jak ten:

piątek, 19 lutego 2010

źródła energii odnawialnej

Czyli o elektronach dla maszyn i węglowodanach dla organizmów żywych.

sobota, 13 lutego 2010

windows

Windows w wersji PRL, znajdź "kosz" na pulpicie.

poniedziałek, 8 lutego 2010

parking

Polska język trudna język, i o lapsus nietrudno.

wir

Uważaj bo wkręci, porwie bezpowrotnie...

czwartek, 4 lutego 2010

Historia pewnego zdjęcia odc.1

Grudzień 2004 roku. Malownicza miejscowość w powiecie żywieckim, Kamesznica Złatna, dom zaprzyjaźnionej góralskiej rodziny.
Siedzieliśmy sobie wieczorkiem przy drewnianym stole, z wolna i bez pośpiechu popijając przywiezioną wcześniej z Czech borovickę, a może to była imbirowa indyjska, dziś już nie pamiętam dokładnie. Namierzyłem wzrokiem statyw, niewiele myśląc rzuciłem hasło: "chodź Tadziu na pole, strzelimy parę zdjęć". Tadziu, który styczność z fotografią miał tylko na poziomie utrwalania życia rodzinnego za pomocą tzw. małpki, trochę się podziwił jak to w nocy, ale poszliśmy. W 401ce którą wtedy miałem, był załadowany akurat XP2, więc materiał jak najbardziej nadający się. Poszliśmy w kierunku mostu, minęliśmy go, rozstawiłem statyw, przykręciłem aparat, ustawiłem f8, naświetliłem 15sekund i tak oto powstało jedno z moich ulubionych zdjęć.




Kiedy kilka dni później wyjeżdżałem, byłem dopiero przed samą Milówką, zadzwonił telefon. Odebrałem i usłyszałem głos Tadka: "nogów od aparatu nie zabrałeś..."

środa, 3 lutego 2010

pod niebo...

...czasem chcieć się wzbić, zostawić cały ten syf na dole, czyli: "zobacz Lutek, jakie to wszystko malutkie".