sobota, 23 października 2010

bezdomna

No i udało się. Jak zwykle na ostatnią chwilę i z wywieszonym jęzorem, ale się udało. Już dziś, 23 października 2010, zaprezentuję 20 moich prac, zarówno starych jak i nowych, w ramach Galerii Bezdomnej. Wernisaż o godz. 18tej, potem koncert, no i jak i o której się zakończy to nikt nie jest w stanie przewidzieć. W niedzielę również będzie można oglądać, jak i przez cały tydzień. Na przyszłą sobotę zaplanowano zakończenie wystawy.
Na dzień wczorajszy udział zgłosiło około 50 osób, miejmy nadzieję, że liczba oglądających będzie kilkukrotnie wyższa.
więcej informacji:
http://www.gbezdomna.grelus.org/
http://www.galeriabezdomna.art.pl/
http://galeriabezdomna.art.pl/pl/index.php?idz=wystawy&nr=113
zapraszam!


piątek, 2 lipca 2010

214

Pełnoletnie Foto 65, czyli błona negatywowa panchromatyczna, produkcji ZSRR, konfekcjonowana przez Bydgoskie Zakłady Fotochemiczne Foton. wymoczone w A49, powiększone chiba na fotonbromie.

stonka

Już są. Najeżdżają się powoli, najczęściej zatłoczoną 11ką. Co niektórzy zapominają że są na urlopie a nie w pracy i cisną ile wlezie, wyprzedzają na trzeciego, na podwójnej ciągłej, a potem bum! Pół biedy jak tylko puszka rozbita, gorzej jak wczasy w szpitalu, albo co najgorsze, rodzinka wraca z "urlopu" zdekompletowana. Krzyk, lament, dlaczego ja, po co tak pędziłem. Ok, ale tej szarej galarety pomiędzy uszami należy używać zawsze, a nie dopiero po tragedii. Nie ma co pędzić, i tak na czas nie dojedziemy. Drogowcy zadbali o to abyśmy dokładnie podziwiali widoki za oknem, w co ciekawszych miejscach zorganizowali nawet wahadełka, abyśmy spokojnie obejrzeli wszystko wokół drogi. Dodatkową zmorą są pseudofotografowie drogowi na garnuszkach samorządów. Leniwe toto, już nie potrzyma aparatu tylko w skrzynce z automatem zainstaluje, paluszków sobie spustem nie zmęczy tylko fale radiowe zatrudni. Kadry kiepskie, niepodoświetlane, wydruk na zwykłym papierze, a ile sobie karzą jeszcze za to płacić! Rozbój w biały dzień. Dobrze że ja nie mam z przodu tablicy rejestracyjnej.
Mielno zapchane głównie poznaniakami, na plaży pewnie ścisk, i te stragany z żarciem, balonikami i ciepłym browarem, aż mnie obrzydzenie skręca. Dokładniej to zaczyna skręcać pod koniec czerwca i z początkiem września dopiero odpuszcza. Trochę luźniej w Łazach. Plaża i morze jakoś latem mnie nie kręcą, ale raz się wybrałem, tak przy okazji wykonywania fotografii do folderu reklamowego pewnego pensjonatu.


Zapraszam nad Bałtyk, tylko noga z gazu i na trzeźwo.

wtorek, 29 czerwca 2010

z podwórka

Dzieciaki, ech dzieciaki. fota z szuflady, robiona parę ładnych lat temu, najlepsze jak dla mnie połączenie, orwo NP22 w rodinalu. skan o ile pamiętam z odbitki na polymax'ie

militaria

No i d..., w tym roku nie udało się dotrzeć, cały weekend był niestety pracujący. W natłoku atrakcji i obowiązków musiałem stanąć przed wyborem pomiędzy zlotem pojazdów militarnych w Darłówku, a zlotem motocyklowym w Polanowie. Dylemat miałem wielki którą imprezę odpuścić, jednak awaria moto zadecydowała za mnie i odpuściłem Darłówko. Parę strzałów z zeszłego roku:







wszystko na orwo NP22 w D76, pierwsze odbite na fomatone i wołane w W24, reszta na fotonbromie i w W14.

A na polanowski zlot maszyna już prawie gotowa ;)

niedziela, 20 czerwca 2010

bez aparatu

Pierwsze koty za płoty. Zamiast aparatu pudełko po zapałkach, blaszka z dziurką, trochę taśmy izolacyjnej, dwie kasetki i nieśmiertelne orwo np22. wołane w studionalu, powiększane na orwobromie. w sumie zabawa przednia, choć kombinuję coś z większym formatem.


poniedziałek, 24 maja 2010

classicauto track day

15 maja w Ułężu odbyła się kolejna impreza z cyklu "classicauto track day", w której to, wraz z Łukaszem i Wojtkiem miałem przyjemność uczestniczyć. Wojtek biegał po lotnisku z aparatem, Łukasz wystąpił w roli kierowcy, zaś ja jako pilot, zaś w roli głównej wystąpiła czerwona sierra XR4i rocznik 1985. Classicauto track day w Ułężu odbywa się na terenie dawnego lotniska, gdzie wytyczone zostały dwie trasy o różnym charakterze,. Załogi podzielone były na dwie startujące grupy, a wyścig odbywał się na dwóch trasach równolegle. Najpierw krótka rozgrzewka, potem dwa kółka zapoznawcze i dwa wyścigu. Następnie przejazd na drugą trasę, również dwa kółka zapoznawcze i dwa wyścig. po przerwie znowu te same trasy z tą różnica, że w odwrotnym kierunku, czyli w sumie osiem kółek. Startowaliśmy w klasie youngtimer, na 40 załóg, które ukończyły wyścig, zajęliśmy 28 miejsce, natomiast w naszej klasie pojemnościowej na 10 załóg zajęliśmy 9 miejsce. Było ciężko, gdyż 70% samochodów stanowiły porsche. Ogólnie impreza udana, i my i auto całe, trochę polataliśmy bokiem, raz wylądowaliśmy w polu, pozdzieraliśmy trochę opony, ale warto było. Warto było, zwłaszcza ze to był nasz pierwszy start w tego typu imprezie, miejmy nadzieję, że następne będą również udane, a może jakiś puchar się uda przywieźć. Poniżej kilka kadrów, wyjątkowo z cyfrzanki, chyba wszystkie autorstwa Wojtka.




















na youtube można obejrzeć krótką relację, pojawiamy się gdzieś około 5:20

sobota, 8 maja 2010

góry

Ech, góry moje góry, tęskni mi się do Was. Kiedyż to ja ostatni byłem? Choćby to było wczoraj, to i tak zbyt dawno wydawało się będzie. Czy to Beskid, czy Tatry, czy Biesy i Czady, każdych z Was mi brakuje, każdymi bym poszedł gdzie oczy poniosą.






czwartek, 6 maja 2010

rower

W sumie miałem sobie sprawić nowy, ale przespałem się z myślą i wychodzi na to że jednak zostanę przy dotychczasowym. Innymi słowy, na "forestera" z Dębicy, nastał rok użytkowania trzynasty. Błotniki tylko będę musiał wymienić.


A jakiegoś retro do zdjęć i tak w końcu nabędę.

poniedziałek, 3 maja 2010

rajd

W dniach 24-25 kwietnia, odbył się VI Rajd Weteranów Szos po Ziemi Mogileńskiej, w którym to miałem zaszczyt wziąć udział. Wprawdzie mój rapid jeszcze nie jest w stanie nadającym się do startowania w takich imprezach, ale wspólnie z Łukaszem wystartowaliśmy jego skodą 100S z 1972 roku. Łukasz jako kierowca, ja w roli pilota. Dostaliśmy numer startowy 55, zaś w klasyfikacji uplasowaliśmy się na 48 pozycji. W sumie bardziej chodziło o sam udział i ukończenie rajdu, przynajmniej dla mnie była to pierwsza impreza tego typu. Zabawa była przednia, zarówno podczas samego rajdu, jak i również wieczornych spotkań towarzyskich w parku maszyn. Szerszą relację zamieszczę jak powołam filmy i zrobię odbitki, o samym rajdzie można też poczytać w wątku na forum skodovki, jest tez co pooglądać.




Tymczasem szykuje się następny rajd, 15 maja wyjazd do Ułęża, z drugim Łukaszem, tym razem fordem sierra XR4i z 1985.

sobota, 17 kwietnia 2010

π

czyli 3,14159 26535 89793 23846 26433 83279 50288 41971 69399 37510 58209 74944 59230 78164 06286 20899 86280 34825 34211 70679...

środa, 14 kwietnia 2010

cieplej

No i coraz cieplej się robi, na razie powolutku, nieśmiało, ale wszystko pięknie się rozwija. Tylko patrzeć jak się woda zagrzeje do temperatur kąpielowych. Aby do lata...

sobota, 10 kwietnia 2010

wiosennie

No i jedna trzecia kwietnia za nami. Teraz jak rano wyglądam przez okno, to choć jeszcze zieleń się nie obudziła, to jednak różnica pomiędzy tym co było miesiąc temu ogromna, zupełnie inne światło. Bardzo lubię ten okres. To czas kiedy wszystko co zimą spało, zbiera się na linii startu, aby lada dzień, na odgłos niesłyszalnego dla nas wystrzału, ruszyć w wyścig do lata. nie jest to już przedwiośnie, ale jeszcze nie jest to wiosna właściwa, inaczej mówiąc, ta orkiestra właśnie się stroi. Nieśmiałe listki pojawiają się na porzeczkach, trawa powoli pozbywa się szarości, i tylko ptaki nawołują że to już czas, że nie ma na co czekać.

Nawet na drogach jest już inaczej. Jechałem wczoraj po tym zakręcie i zaraz za nim, widziałem że zakwitają nieśmiało zawilce.

czwartek, 8 kwietnia 2010

symetria niesymetryczna

Stary aparat, czyli kupiona za 5zł na pchlim targu Agfa Click, do niej niewiele młodszy(czyli 20 lat po terminie) i nieśmiertelny orwo NP22. Wywołane w zrudziałym już rodinalu(to był kiedyś idealny duet), odbite na fotobumadze z leningradzkiego fotozawoda.


Nie tylko w czasie deszczu dzieci się nudzą.

niedziela, 4 kwietnia 2010

mały w średnim

Czyli co wyjdzie z załadowania małoobrazkowego filmu do średnioformatowego aparatu. Została mi kiedyś rolka małego orwo np22, którą postanowiłem naświetlić w starcie. Na miejsce rolki zdawczej wcisnąłem kasetkę z filmem, końcówkę zamocowałem taśmą izolacyjną do szpulki odbiorczej i gotowe. Wcześniej sobie wyliczyłem, że na początku filmu, na jedną klatkę przypada półtora obrotu, pod koniec to pełny obrót. Na filmie 36klatek wychodzi jakieś 20 kadrów, bezpieczniej jednak robić trochę większe przerwy. Zabawa przednia, zwłaszcza kadrowanie w poziomie. Kilka przykładowych strzałów:







albo bez ramki:



Ktoś mi ostatnio zarzucił że za mało pisze o warsztacie, wiec dziś będzie więcej. Negatyw orwo NP22 przeterminowany o 19lat, wołany w orwo A49 1+1,5 przeterminowanym o 25lat, powiększane na papierze orwo BS111 przeterminowanym jakieś 20lat, wywołany w neutolu o bliżej niezidentyfikowanej dacie przydatności. Naświetlanie startem 66s który jest moim rówieśnikiem.
Sposób mieszania i czas wołania pozostanie moją słodką tajemnicą

sobota, 20 marca 2010

wiosna

- jak tam panie szanowny, wiosna przyszła?
- ano przyszła.
- lody stopniały?
- a owszem, sam pan popatrz:


- o, faktycznie. to co, na rybki?
- a na rybki.


piątek, 5 marca 2010

biało

No i zima powróciła. Może nie taka jak była, ale wszystko pokrył puch, z tą różnicą że mokry. Jakoś mi tej zimy wena na focenie białego dawkuje się dość umiarkowanie. Ciężko skompletować ładunek do koreksu, kolorów to już w ogóle brak, za to chęć pomotórzenia wzmaga niesamowicie. Póki co starocie powiększam i do szuflad zaglądam, choć poniżej to zima tegoroczna.

środa, 3 marca 2010

zamyślenie

Na małą chwilkę...

wtorek, 2 marca 2010

reklama

Generalnie nie oglądam telewizji. Wyjątkiem jest coraz rzadziej występująca w przyrodzie sytuacja, w której jakiś tam telewizor naprawiam, lub po tej naprawie testuje. Wprawdzie zazwyczaj z pięciu dostępnych kanałów wybieram jedyny informacyjny, ale zdarzy mi się czasem zajrzeć na inny. Co wtedy widzę? Otóż większość kanałów oferuje swoim widzom mega blok reklamowy, znienacka przerwany fragmentem filmu, serwisu informacyjnego czy też serialu. Tak na marginesie to obecnie produkowane seriale to również reklama. Pani Zosia podjeżdża nowiutkim modelem marki takiej to a takiej pod szpital, a pan Józek który w tym czasie skończył dyżur, odjeżdża ośmioletnim anonimem bez znaczka na klapie. Również Władziu, choć nie widać jakiej marki komórki używa, to telefon od Henia zaraz uświadamia widzom że to aparat marki tej i tej, czyli tej samej co produkuje również opony i gumofilce. Co ciekawe to te seriale, choć niby o życiu, niewiele mają z tym codziennym życiem wspólnego. Nikt nie pali, po domu wszyscy chodzą w butach, a studenci nie mają kaca, ale za to mają pełną lodówkę.
Nie inaczej jest w radiu. Radia akurat zdarza mi się często słuchać, tego gdzie można usłyszeć np. Wojtka Manna, Janka Ptaszyna-Wróblewskiego czy rozbawionego Artura Andrusa, ale będąc gdzieś "przelotem" niestety stykam się ze stacjami komercyjnymi. Reklama radiowa jest chyba gorsza od telewizyjnej. O ile w przypadku oglądania telewizji można wykorzystać tą przerwę na wycieczkę do lodówki albo wuca, o tyle radio jest urządzeniem raczej towarzyszącym przy codziennych zajęciach i nie jest na tyle absorbujące aby sobie robić od niego przerwy. W dodatku reklama radiowa jest jeszcze bardziej idiotyczna od tej telewizyjnej. Prym chyba wiedzie sieć salonów ze sprzętem elektronicznym i agd, w której kiedyś miałem okazję pracować, ale zaraz za nią są producenci różnych farmaceutyków. Tak w ogóle to przerażająca jest ilość leków bez recepty wciskanych nam na siłę przez ich producentów. Na szczęście większość z nich nie ma żadnego oddziaływania poza wypłukiwaniem portfela, w przeciwnym przypadku rozchorowalibyśmy się na dobre.
Trochę mniejsze spustoszenie sieje reklama na budynkach i pojazdach. Co prawda szare blokowiska i pojazdy komunikacji miejskiej raczej zyskały na wyglądzie, ale niestety zabytkowe kamieniczki i w ogóle starówki jednak na tym tracą. Jakoś nie pasuje mi widok wyremontowanego budynku z nowoczesnym szyldem "kodak express" czy innego ciucholandu. Okazuje się jednak że można nie oszpecać, i to nawet niewielkim kosztem.







Na szczęście gazetki z supermarketów, zostawiane kilogramami na blokowych skrzynkach na listy, są ostatnio, zapewne z powodu redukcji kosztów, drukowane na zwykłym papierze gazetowym. I dobrze, bo i w kotłowni znajdą zastosowanie jako rozpałka, i zmiętolone jako wypełniacz przy pakowaniu przesyłek. Na marketing trzeba się uodpornić, a i czasem niecnie wykorzystać niezgodnie z przeznaczeniem.