sobota, 12 marca 2011

orwocolor

Kiedy zaczynałem zabawę z fotografią barwną, najpopularniejsze, a najczęściej też jedyne dostępne, były materiały orwo. Głównie slajdy orwochrom UT18 i UT21, oraz negatywy orwocolor NC21. Slajdy były całkiem przyzwoite, choć obróbka dosyć upierdliwa. Dużo prościej obrabiało się negatywy barwne, niestety ówcześnie dostępne papiery fotoncolor nie grzeszyły jakością obrazu. Osiągnięcie pełnej czerni i bieli graniczyło z cudem, biel była żółtawa a czerń ciemnobrązowa, dodatkowo barwy po kilku latach się dość mocno rozjeżdżały. Potem, kiedy pojawiły się negatywy do C41 i papiery najpierw do EP2 a potem do RA4, różnica była bardzo duża.
Wróćmy jednak do orwocoloru. Nabyłem kiedyś drogą kupna kilkanaście rolek NC21 w małym obrazku i NC19 w średnim. Nie pamiętam czy razem w zestawie z innymi, czy wylicytowałem na aukcji w jakiejś dziwnej kategorii, ale od dłuższego czasu leżakują sobie w lodówce. Kiedyś pokusiłem się nawet o wołanie w C41, ale na testach się zakończyło.
Jakiś czas temu, kolega Mirek odnalazł i z powodzeniem wywołał orwocolory naświetlone na początku lat 80-tych. Kilka kadrów zaprezentował na AT: 1, 2, 3, 4, 5 i 6. Pomyślałem, testowo naświetliłem i podesłałem Mirkowi dwa filmy do wywołania. Filmy prawie 20lat po terminie, barwy się rozjechały, ale efekt jest zachęcający:


Jest to skan z negatywu, oczywiście nie popuszczę i pobawię się w odbitki.

Brak komentarzy: